Spis treści:
Pytanie co zabrać w góry to jedno z pierwszych, które powinno się pojawić planując letni oraz zimowy wyjazd w tereny górskie. O podstawowych przedmiotach, które zabieramy na wyjazdy pamiętać łatwo – w tym artykule dowiesz się o przedmiotach, o których często zapominamy, a mogą zwiększyć nasze bezpieczeństwo oraz wygodę podróży.
Podstawą oczywiście jest smartfon, który dla większości z nas jest podstawowym przedmiotem, który zabieramy na wycieczkę. Często zapominamy jednak, że w górach zasięg sieci komórkowej jest zwykle słaby, albo – co wcale nie jest rzadkie – w ogóle go nie ma. Tym bardziej, jeśli wędrujemy w jakieś mniej powszechnie odwiedzane rejony. Telefon ciągle próbujący znaleźć możliwość połączenia się z siecią zużywa baterię wielokrotnie szybciej niż gdyby leżał na biurku w centrum miasta gdzie masztów sieci jest więcej. Nawet jeśli przewidująco zadbamy o to, żeby wyruszyć na szlak z naładowaną w 100% baterią, może się okazać, że po kilku godzinach ikonka na ekranie pokazująca stan naładowania baterii jest czerwona.
Obserwacje potwierdzają statystyki. Najwięcej wypadków w górach zdarza się podczas zejścia, późnym popołudniem albo wieczorem, kiedy daje o sobie znać zmęczenie. Czytając medialne doniesienia o akcjach TOPR czy GOPR, można zauważyć, że bardzo często działania ratownicze nie tylko trwają nocą, ale zaczynają się po zmroku. Wcale nietrudno więc sobie wyobrazić, że w sytuacji kiedy może zajść potrzeba wezwania służb ratowniczych, stan naładowania baterii w waszych telefonach to uniemożliwi.
Nawet niewielki powerbank wystarczy, żeby móc się połączyć z numerem alarmowym i podtrzymywać kontakt z ratownikami w razie potrzeby. Ważne, żeby zimą trzymać go w kieszeni którejś wewnętrznej warstwy ubrań, możliwie blisko ciała, starając się chronić go od zimna. Baterie w telefonach czy powerbankach nie znoszą niskich temperatur i skoro już bierzemy ze sobą „zapasowy prąd” to zadbajmy o to, żeby wszystko działało jeśli będzie konieczność naładowania telefonu. Trzeba koniecznie pamiętać też o wzięciu ze sobą kabla.
Powerbank jest niewątpliwie jedną z pierwszych odpowiedzi na pytanie co zabrać w góry latem i zimą – zapewnienie sobie oświetlonej ścieżki sprawdzi się zarówno latem, jak
Podstawą oczywiście jest smartfon, który dla większości z nas jest podstawowym przedmiotem, który zabieramy na wycieczkę. Często zapominamy jednak, że w górach zasięg sieci komórkowej jest zwykle słaby, albo – co wcale nie jest rzadkie – w ogóle go nie ma. Tym bardziej, jeśli wędrujemy w jakieś mniej powszechnie odwiedzane rejony. Telefon ciągle próbujący znaleźć możliwość połączenia się z siecią zużywa baterię wielokrotnie szybciej niż gdyby leżał na biurku w centrum miasta gdzie masztów sieci jest więcej. Nawet jeśli przewidująco zadbamy o to, żeby wyruszyć na szlak z naładowaną w 100% baterią, może się okazać, że po kilku godzinach ikonka na ekranie pokazująca stan naładowania baterii jest czerwona.
Obserwacje potwierdzają statystyki. Najwięcej wypadków w górach zdarza się podczas zejścia, późnym popołudniem albo wieczorem, kiedy daje o sobie znać zmęczenie. Czytając medialne doniesienia o akcjach TOPR czy GOPR, można zauważyć, że bardzo często działania ratownicze nie tylko trwają nocą, ale zaczynają się po zmroku. Wcale nietrudno więc sobie wyobrazić, że w sytuacji kiedy może zajść potrzeba wezwania służb ratowniczych, stan naładowania baterii w waszych telefonach to uniemożliwi.
Nawet niewielki powerbank wystarczy, żeby móc się połączyć z numerem alarmowym i podtrzymywać kontakt z ratownikami w razie potrzeby. Ważne, żeby zimą trzymać go w kieszeni którejś wewnętrznej warstwy ubrań, możliwie blisko ciała, starając się chronić go od zimna. Baterie w telefonach czy powerbankach nie znoszą niskich temperatur i skoro już bierzemy ze sobą „zapasowy prąd” to zadbajmy o to, żeby wszystko działało jeśli będzie konieczność naładowania telefonu. Trzeba koniecznie pamiętać też o wzięciu ze sobą kabla.
Powerbank jest niewątpliwie jedną z pierwszych odpowiedzi na pytanie co zabrać w góry latem i zimą – zapewnienie sobie oświetlonej ścieżki sprawdzi się zarówno latem, jak i zimą, dodatkowe oświetlenie sprawdzi się nawet za dnia w przypadku załamania pogody.
Zapasowa kurtka turystyczna powinna być jednym z podstawowych rzeczy, które bedą elementem naszego planu awaryjnego na wypadek złej pogody. W przypadku gorszej pogody mniej się ruszamy i mniej wydzielamy ciepła, przez co wzmaga się odczucie zimna. Wszystkie warstwy, które mamy na sobie i które w czasie marszu zapewniały komfort termiczny okażą się wówczas niewystarczające. Taka zapasowa kurtka może również przydać się komuś innemu, kogo spotkasz na szlaku, zanim dotrą do niego ratownicy. Zabranie ze sobą na wyjazd w góry zapasowej kurtki sprawdzi się również w momencie uszkodzenia naszego ubrania.
W tej roli sprawdzi się nawet skromnie ocieplana kurtka, najlepiej z niewrażliwym na wilgoć syntetycznym wypełnieniem. Powinna nie być bardzo obcisła, bo wtedy można ją bez trudu założyć na wszystkie warstwy, które już na sobie mamy. Specjaliści od hipotermii twierdzą również, że w krytycznej sytuacji lepiej założyć coś na przemoczone ubranie, niż je z siebie zdejmować.
Zimą, znacznie częściej niż latem, może się zdarzyć, że będziemy docierać do celu wędrówki po zmierzchu. Tym bardziej, że nawet przetartym zaśnieżonym szlakiem idzie się po prostu wolniej. W tym przypadku często ratujemy się latarką w telefonie lub zegarku sportowym. Trudno jednak cały czas, zwłaszcza w trudniejszym terenie, trzymać telefon albo zegarek tak, żeby oświetlać sobie skutecznie drogę. Po zmroku lepiej jednak mieć wolne ręce i móc się poruszać swobodnie. Odpowiednie oświetlenie to jedna z głównych odpowiedzi na pytanie co zabrać ze sobą w góry. Odpowiednia widoczność to zabezpieczenie przed kontuzją, wypadkiem i wygoda wędrówki.
Czołówka założona na głowę rozwiązuje problem. Nie musi być wielka i nie musi mieć siły światła mierzonej w tysiącach lumenów. Wystarczy najprostsza, najmniejsza i najlżejsza.
Na dwie rzeczy należy zwrócić uwagę. Po pierwsze – przed wyruszeniem na szlak trzeba włożyć do niej nowe baterie (najlepiej świeżo naładowane akumulatorki ) aby mieć pewność, że lampka nie przestanie świecić po kilkunastu minutach. Po drugie – nie należy chować jej głęboko w plecaku. Jeśli już w znajdzie się plecaku, to najlepiej umieścić ją w łatwo dostępnej kieszeni na wierzchu czy w bezpiecznej kieszeni pod klapą, żeby w razie potrzeby móc ją szybko zlokalizować bez konieczności wyjmowania wszystkiego z plecaka.
Zimą dobrze mieć ją – tak jak powerbank i telefon – jak najbliżej ciała, żeby nie ryzykować, że baterie czy akumulatorki wskutek niskich temperatur „stracą” swoją pojemność. Dobrym wyborem są czołówki z wbudowanym akumulatorem ładowanym przez złącze USB, lub hybrydowe, w których akumulator można zastąpić bateriami. Ich zaletą jest to, że zawsze można je naładować korzystając z powerbanka o którym wspominaliśmy na początku artykułu.
Często zapominamy o tym, że odwodnienie grozi nam nie tylko latem, a w góry warto zabrać podstawowe przedmioty w zapasie. To prawda, że wysoka temperatura jest jednym z częstych powodów dehydracji, ale spadek nawodnienia organizmu wywołuje przede wszystkim intensywny wysiłek fizyczny. Wielogodzinny marsz nawet łatwym szlakiem spowoduje zatem odwodnienie, nawet w czasie wędrówki zimą. Trzeba mieć więc ze sobą zapas płynów wystarczający na dłużej niż ma trwać wycieczka, albo przynajmniej zaplanować gdzie ten zapas będzie można uzupełnić.
Plecak turystyczne z możliwością instalacji systemu hydracyjnego czy butelka termiczna również mogą być dobrym pomysłem.Najprostszym wyborem jest po prostu woda, ale znacznie skuteczniej nawadniają napoje izotoniczne, które dodatkowo uzupełniają elektrolity, których organizm podczas intensywnego treningu bardzo szybko się pozbywa. W skład izotoniku oprócz wody wchodzą także węglowodany (najczęściej glukoza) oraz makroelementy, jak choćby wapń, fosfor, sód, potas czy magnez. Napoje izotoniczne pomagają również utrzymanie wysokie stężenie cukru we krwi, co sprawia, że organizm lepiej radzi sobie z wysiłkiem i opóźnia nadejście uczucia zmęczenia.
Ostatnia rzecz nie jest materialnym przedmiotem. W kryzysowej sytuacji możemy po prostu nie być w stanie przypomnieć sobie numeru (dla pewności przypominamy: 112, GOPR/TOPR 985, 601 100 300). Jeśli nasz telefon to umożliwia to koniecznie należy zainstalować którąś z aplikacji umożliwiających kontakt z ratownikami – Ratunek albo Pomoc w Górach. Jeśli nie ma takiej możliwości to wystarczy zapisać numery alarmowe górskich służb ratowniczych pod jakąś oczywistą nazwą. Można też zrobić zdjęcie tabliczki z tymi numerami, która jest powieszona na początku wielu szlaków, przy wejściu do schroniska albo przy mapach turystycznych umieszczonych na górskich parkingach.
Wszystko co wymieniliśmy zmieści się w jednej kieszeni plecaka, waży raptem kilkaset gram, i jest najtańszą i najprostszą polisą ubezpieczeniową. Życzymy bezpiecznych górskich wędrówek!