Jak chodzić z kijkami trekkingowymi?

admin 17.04.2023 ( 30.10.2024 )

Wydawałoby się, że chodzenie z kijami trekkingowymi jest czynnością stosunkowo prostą i nie wymaga nauki odpowiedniej techniki ich używania. Okazuje się jednak, że wiele osób korzysta z tego sprzętu w nieprawidłowy sposób, przez co nie wykorzystuje zalet takiego sposobu poruszania się po górach, ale i naraża się na urazy. Z naszego artykułu dowiecie się, jak prawidłowo chodzić z kijami trekkingowymi i jak zmaksymalizować korzyści z tego płynące.

Zanim wyruszymy w trasę z kijkami trekkingowymi, najpierw należy dobrać ich odpowiednią długość. Z kijem opartym na ziemi i dłonią trzymającą rękojeść, przedramię powinno być ułożone równolegle do podłoża i tworzyć kąt prosty z ramieniem. Tak wyznaczona długość jest wartością minimalną. Kije o stałej długości są przeznaczone do marszu po płaskim lub niemal płaskim terenie. Delikatne podejścia czy zejścia nie spowodują bowiem konieczności dostosowywania ich długości do nachylenia terenu. W przypadku zróżnicowanego terenu lub trasy pełnej stromych podejść i zejść czy trawersów, czyli poruszaniu się w poprzek stoku, optymalnym rozwiązaniem będą regulowane kije trekkingowe.

Czemu służy regulacja długości kijów trekkingowych?

W przypadku kijów trekkingowych o regulowanej długości należy się upewnić, że umożliwiają nie tylko wydłużenie w stosunku do pierwotnie zmierzonej długości, ale także skrócenie. Na stromych podejściach warto je skrócić, żeby móc wygodnie sięgnąć wyżej i utrzymać stabilną pozycję. Pomocne mogą okazać się też nieregulowane kije o nieco dłużej konstrukcji niż wynika to ze wskazanego wcześniej pomiaru. Taki model w razie potrzeby wystarczy chwycić niżej, skracając tym samym na chwilę długość kija.

Wydłużenie kijków trekkingowych jest natomiast konieczne w czasie schodzenia po stromym stoku – dzięki temu łatwiej jest utrzymać równowagę. Tak jak w przypadku podchodzenia, można również wykorzystać specyficzny kształt rękojeści, żeby jeszcze bardziej kijek wydłużyć. Większość rękojeści ma na szczycie zgrubienie, na którym można oprzeć wnętrze dłoni, co pozwala zyskać kilka czy kilkanaście dodatkowych centymetrów.

Przy każdej zmianie długości kija trzeba się koniecznie upewnić, że mechanizm do tego służący jest dobrze zablokowany. Składający się pod obciążeniem kijek może spowodować niebezpieczny upadek.

Więcej o różnych rodzajach kijów trekkingowych, materiałach z jakich są wykonane i szczegółową instrukcję odpowiedniego doboru ich rozmiaru przeczytacie w naszym poradniku: Jakie kije trekkingowe wybrać ?

To, w jaki sposób chwycimy za rękojeść ma ogromny wpływ na potencjalne korzyści płynące z używania kijów turystycznych. Większość siły, którą wkładamy w oparcie się na kiju powinniśmy przekazywać w dół nie za pomocą rękojeści, ale pętli, która jest przyczepiona do jej szczytu. Należy włożyć dłoń w tą pętlę od dołu, a następnie złapać rękojeść, tak żeby chwycić również pętlę. Taśma przechodzi wówczas pod dłonią i na wierzchu nadgarstka. Jeśli przełożymy dłoń przez pętlę od góry i zaciśniemy ją na rączce, wówczas nie trzymamy taśmy, wówczas chwyt będzie niewłaściwy.

Dlaczego jeden chwyt jest prawidłowy, a drugi nie?

Przy właściwym chwycie, opieramy się głównie na taśmie, przez co praktycznie nie musimy zaciskać palców na rękojeści. Żeby oprzeć nadgarstek na pętli przy niewłaściwym chwycie, trzeba ją mocno zmniejszyć, a to utrudni włożenie albo wyjęcie z niej dłoni. Ten problem byłby jeszcze bardziej uciążliwy zimą pry założonych grubych rękawicach.

Właściwy chwyt zwiększa również bezpieczeństwo. W razie potknięcia się albo utraty równowagi na śliskim podłożu, instynktownie wypuścimy kijek z ręki i zawiśnie on na pętli poniżej nadgarstka. Upadając – znów odruchowo – spróbujemy amortyzować upadek dłońmi, w których nie trzymamy już kija. W takiej samej sytuacji, przy niewłaściwym chwycie, kijek zawiśnie wewnątrz dłoni  i grozi nam upadek dłonią wprost na rękojeść, a to może spowodować kontuzję.

Kiedy już zaczniemy chodzić z kijami trekkingowymi, pojawia się pytanie jak dokładnie to robić, ponieważ nie dla wszystkich naturalne jest opieranie się na prawym kiju, kiedy wykonujemy krok lewą nogą i na lewym, kiedy robimy krok prawą nogą. Wystarczy jednak uświadomić sobie, że używanie przeciwległej ręki w stosunku do stawianej nogi zapewni nam lepszą stabilność, ponieważ punkt wbicia kija będzie dalej od drugiego punktu podparcia, jakim jest nasza stopa. Ta zasada dotyczy zarówno chodzenia po płaskim podłożu, jak i poruszania się po podejściach i zejściach.

Podczas szybkiego marszu, podpieranie się kijami przy każdym kroku bywa niewygodne, bo kolejne ruchy rękami następują po sobie zbyt szybko i ostatecznie okazuje się, że tyle samo energii tracimy na „wymachiwanie” rękami, co oszczędzamy wspomagając się kijami. Należy wówczas pominąć dwa, a biegnąc nawet cztery kroki. Dwa kroki wykonujemy podpierając się kijami, a przez kolejne dwa lub cztery kroki nie korzystamy z nich . Przy odrobinie wprawy natychmiast poczujemy, że podpieranie się kijami pozwala poruszać się znacznie efektywniej.

Pokonując bardzo strome wzniesienie można również skorzystać z techniki równoczesnego wbijania obu kijów. Odpychając się obiema rękami, generujemy znacznie większą siłę pchającą nas w górę, a dodatkowo zyskujemy trzeci punkt podparcia zwiększając stabilność. To, kiedy podpieramy się kijami – co drugi krok, co trzeci krok czy jeszcze rzadziej – jest podyktowane wówczas przede wszystkim ukształtowaniem terenu i podłożem.

Przy pokonywaniu trawersów najlepiej byłoby jeden kijek skrócić, a drugi wydłużyć, żeby wygodnie, bez utraty równowagi, podpierać się na nich obu. Jeśli taki fragment szlaku czy ścieżki jest długi, to rzeczywiście warto to zrobić. Jednak ścieżki trawersujące ostre zbocza są często poprowadzone zygzakiem po to, żeby zredukować ich nachylenie. Na takiej trasie co chwilę zmieniamy swoje ustawienie względem stoku, idąc raz prawą a raz lewą stroną skierowaną do fragmentu zbocza prowadzącego w górę. Zamienianie kijów co kilka minut byłoby mocno uciążliwe, ale i na to jest prosty sposób. Kijek, który wbijamy powyżej poziomu ścieżki wystarczy chwilowo skrócić, chwytając rękojeść jak najniżej, a ten wbijany poniżej poziomu ścieżki – chwycić jak podczas zejścia, opierając wnętrze dłoni na szczycie rączki kija.

Żeby używanie kijów trekkingowych przyniosło pożądaną korzyść, należy je obciążać. Nie chodzi oczywiście o to, żeby za każdym razem próbować przenieść na kijek jak największy ciężar, nie chcemy bowiem wbijać go w podłoże najgłębiej jak to możliwe. Jednak zbyt delikatne opieranie kijów pozbawia nas jednej z podstawowych korzyści płynących z ich używania, czyli odciążania stawu biodrowego, stawu kolanowego i stawu skokowego. Należy zatem przy każdym ruchu kijem, starać się odepchnąć nim od podłoża, podobnie jak robi się to na nartach biegowych czy uprawiając nordic walking.

Wzięcie ze sobą w góry kijów nie oznacza oczywiście, że musimy z nich korzystać przez cały czas. Podczas pokonywania dłuższych odcinków szlaku, na których nie czujemy potrzeby ich używania, nie musimy ich nieść w ręce. Niemal wszystkie plecaki turystyczne na przodzie są zaopatrzone w dedykowane pętle do mocowania kijów trekkingowych. Są też modele, w których pojawia się rozwiązanie umożliwiające szybkie zaczepienie i wyjęcie kijów bez konieczności zdejmowania plecaka. Najczęściej są to dwie pętle. Jedna umieszczona na dole plecaka, blisko miejsca dolnego mocowania szelki, a druga mniej więcej w połowie tej szelki. Takie rozwiązanie sprawdza się najlepiej w przypadku składanych kijów turystycznych.

Zwykle mamy do dyspozycji:

  • ultra twardą końcówkę ze spiekanych węglików;
  • nakładaną końcówkę gumową (jeśli jest niesymetryczna, trzeba założyć ją właściwą stroną do przodu);
  • małe talerzyki (ok. 6 cm średnicy);
  • duże talerzyki (nawet do ok. 15 cm średnicy).

Ważne jest, aby korzystać z odpowiednio dobranych do podłoża i warunków końcówek oraz talerzyków. Idąc asfaltem albo mocno kamienistym terenem, na końcówkę kijów powinno się zakładać gumowe końcówki (zwykle dołączone przez producenta). Nie tylko chronią kije, ale przede wszystkim zwiększają przyczepność i eliminują nieprzyjemne stukanie generowane przez utwardzaną końcówkę.

Po twardym podłożu możemy chodzić z kijami pozbawionymi talerzyków. Małe talerzyki przydadzą się w przypadku gdy pokonujemy jakiś mocno piaszczysty albo błotnisty, podmokły odcinek. Zimą konieczne będzie założenie dużych talerzyków. To kwestia nie tylko wygody, ale przede wszystkim bezpieczeństwa. Wędrując górskim szlakiem zimą, podążamy zwykle po ubitym na przestrzeni wielu dni czy tygodni śladzie. Wystarczy jednak nieznacznie z niego zejść, a okaże się, że wpadamy w luźny śnieg sięgający po pachwinę. Kijek bez talerzyka wbija się w takie podłoże praktycznie bez żadnego oporu, przez co nie mamy szans na użycie go jako podparcia. To spowoduje upadek, i choć nie każdy musi skończyć się kontuzją, to z całą pewnością należy takich sytuacji unikać. Wbity głęboko w śnieg kijek łatwo też wygiąć albo złamać, a to równie niepożądany scenariusz. Talerzyk o dużej średnicy stawia duży opór (jeśli mamy wybór, to warto założyć największy, jaki mamy do dyspozycji) i dzięki temu kijek nie zapada się w śniegu.

Jeśli zdecydowaliście się na chodzenie po górach z kijkami, warto pamiętać nie tylko o prawidłowej technice ich używania, ale i o doborze modelu do wzrostu oraz rodzaju uprawianej aktywności. Na Sportano.pl znajdziecie szeroki wybór sprawdzonych kijków trekkingowych od renomowanych marek – GABEL, LEKI, Kompredell, Black Diamond, Fizan, Viking, CampuS czy La Sportiva.

Polecane produkty